archiwum

STRONA INFORMACYJNA STOWARZYSZENIA ABSOLWENTÓW WYDZIAŁU ELEKTRYCZNEGO POLITECHNIKI WARSZAWSKIEJ

 

27.02.2010 godz.19.00

Szanty czyli “warsztaty pieśni szuwarowo bagiennej dla żeglarzy przebiśniegów”

Wejdź na stronę klubu

ONA!


Program imprezy jest nieprzewidywalny, jam session z...

Twoim udziałem, ciepłe posiłki, ciepłe piwo, cieplutka atmosfera!

     Na imprezie powołamy RADĘ REJSU - już dziś zgłaszaj swoje kandydatury.

    Głupim KO'wcem został wybrany (przez aklamację) Tomek DAROCHA z Juanitą i koleżankami.

      Gwarantujemy wieczór pełen niespodzianek - szanty w wykonaniach brawurowych oraz blok Pieśni Zaangażowanej z lat siedemdziesiątych!


Oprócz strawy duchowej przewidziana kiełbasa, szaszłyki, bigos, musztarda, pieczywo, smalczyki, ogórki, (piwo do kupienia na miejscu, alkohol własny).



Szanty, Kochani Żeglarze!



  Zabierz swoją zaprzyjaźnioną żeglarkę, weź gitarę, pomięty śpiewnik oraz wspomnienia z minionego sezonu…


   Czerwone dachy pałacu Lehndorfów w Sztynorcie widać przy ładnej pogodzie daleko z jeziora Kisajno. To jednak nie dostojny, choć nieco podniszczony zabytek przyciąga na tutejszą przystań tłumy żeglarzy. Dla większości z nas celem wizyty w Sztynorcie była tawerna Zęza.

    Od ponad dwudziestu lat w każdy letni wieczór spotykali się w niej amatorzy szant i piosenek określanych z przymrużeniem oka jako szuwarowo-bagienne.To właśnie żeglarze sprawiali, że niczym niewyróżniający się za dnia bar wieczorami przechodzi metamorfozę. W sztynorckiej tawernie zawsze grało przynajmniej kilka gitar, a setki gardeł wyśpiewywały rytmiczne melodie szant.Dzięki kilku kuflom piwa albo kieliszkowi lokalnego specjału – Wściekłego Psa, wódki sztynorckiej, nikt jakoś nie tracił głosu i zabawa mogła powtarzać się w każdą letnią noc.

     Nie ma już Baru Zęza w Sztynorcie, a Pałac Lehndorfów zamienia się pomału w ekskluzywną restaurację z elegancką winiarnią, która nie robi na żeglarzach żadnego wrażenia. Razem ze starą Zęzą znikła tamta atmosfera. Piwnica murowana, z łukowym sklepieniem w Warszawie (ONA klub) jest super okazją do reaktywacji tamtej atmosfery.

Zapraszamy

Zarząd SAWE

Tomek D'Arocha--

7578wa żeglarzyna śródlądowa

Prosimy o potwierdzenie przybycia na: SAWE@doen.pl


WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI

          Nie jest prawdą jakoby Trzech Muszkieterów było czterech (przypominamy Atos, Portos, Aramis i d’Artagnan). Okazuje się bowiem, że odnalazł się Piąty Nieznany Muszkieter - jest nim niejaki D’Arocha (wym.darosza) Muszkieter Słodkowodny. Do obejrzenia na żywo na imprezie 27 lutego w klubie “ONA” (co tym bardziej uzasadnia konieczność uczestnictwa i cenę wstępu).

 


Historia jednej płyty (rzecz do Wojtka Sarwasa)


Mimozami jesień się zaczyna...


              To był klimat tamtych czasów Wojtku, chociaż tak daleko wtedy było nam do jesieni. Ówczesne objawienie muzyczne – płyta Niemena „Dziwny jest ten świat” - w zapyziałym i nudnym końcu lat sześćdziesiątych była rajską wyspą, na którą uciekaliśmy słuchając czarnego krążka z dwunastoma piosenkami. Muzykę do jedenastu z nich napisał sam Niemen, a właśnie do „Wspomnienia”, cudownego wiersza Juliana Tuwima, muzyka pochodziła spod innej ręki, kompozytorem jej był Marek Sart. Nostalgiczna zaduma nie jest domeną wieku młodzieńczego, mimo to, utrzymane w podobnym nastroju  kolejne piosenki z tego albumu: „Nigdy się nie dowiesz” i „Pamiętam ten dzień” zrobiły furorę. Piosenka tytułowa „Dziwny jest ten świat”, okrzyknięta natychmiast „protest-songiem”, była wybuchem szaleńczej ekspresji wokalnej z... układnie ocenzurowanym tekstem. Słuchając jej, słyszałem zupełnie inne słowa, te które artysta chciał zaśpiewać, ale … To był koniec okresu wszechogarniającej układności, podzwonne „naszej małej stabilizacji”. Społeczeństwo żyjące w najlepszym z możliwych systemie politycznym, miało pozostawać w błogiej niewiedzy. „Pod Radomiem dwa pociągi się zderzyły – ale za to bardzo lekko, chociaż ofiar jest niemało – nic nikomu się nie stało!” - taki był ton, jedynie słusznych „organów prasowych”[1]. Protest przeciw temu „że ktoś słowem złym zabija tak jak nożem”, władza rozumiała na swój sposób i była w stanie...


wskazać wypowiadających złe słowa.


               W 1967 roku, roku wydania płyty (i roku Festiwalu w Monterey [2]), coś się jednak zaczęło nie tylko kruszyć, ale i pękać. Nadchodził rok 1968. Przyzwyczajenie do mówienia i pisania szyfrem, czytania między wierszami, doszukiwania się aluzji, nawet tam gdzie trudno je było znaleźć, stało się rynsztunkiem pozwalającym na przetrwanie, ale nie na rzeczywiste istnienie. Na jednej z lekcji polskiego, a języka ojczystego w „Zamoju” [3] uczyła mnie Twoja matka - Pani Profesor Irena Sarwas, przeczytałem swoje wypracowanie na temat mechanizmu sprawowania władzy, ukazanego w dramatach Szekspira. W zawiłej, ale jak dziś sądzę, naiwnej analizie powołałem się na Jana Kotta, będąc pod wrażeniem jego ostatniej wtedy książki „Szkice o Szekspirze”. Atmosfera zrobiła się gęsta. Pani Profesor była wysoce zaniepokojona moją lekkomyślnością, z drugiej zaś strony nadzwyczaj aprobująco przyjęła tę pisaninę. Gwoli wyjaśnienia dodaję, że Jan Kott [4], krytyk i teoretyk teatralny, emigrował właśnie (pisano wtedy: uciekł) do USA, po kilkuletniej, nadzwyczaj głośnej kontestacji realnego socjalizmu, w tym sygnowaniu listu wystosowanego do peerelowskich władz przeciwko cenzurze. Tolerowanie przez nauczyciela choćby zająknięcia się na jego temat było aktem odwagi. Przecież Jan Kott był właśnie tym człowiekiem, który w opinii władzy, słowem złym... Gdyby Niemen mógł [5] zaśpiewać to co chciał! Obawiam się, że atmosfera tamtych lat jest trudna do zrozumienia przez młode pokolenie. Sam Czesław Niemen dobrej prasy wtedy nie miał. Co rusz wytykano mu bezideowość, a wówczas było to niebagatelne oskarżenie, długie włosy, krótki biały kożuszek, obcisłe spodnie i wszystko, co tylko dyżurnym pismakom przychodziło do głowy. Im bardziej artysta budził niechęć aparatczyków i funkcjonariuszy, tym większą popularność zdobywał wśród publiczności.

I stało się! „Dziwny jest ten świat” to...


pierwsza polska złota płyta...


              ...grana na tysiącach prywatek, a i przyznasz Wojtku, że płyta numer jeden. Wypada tu wspomnieć jeszcze Mariana Zimińskiego, autora i wykonawcę wstępu organowego to tytułowego utworu. Tych kilkanaście taktów, przez niektórych uznawanych wprawdzie za zbyt pompatyczne i koturnowe, robiło i robi do dzisiaj na słuchaczach piorunujące wrażenie. Na mnie również, chociaż z literaturą organową jestem nieźle obeznany. Kończąc, drogi Wojtku, liczę na wysłuchanie podczas Twojego wieczoru, co najmniej dwóch utworów pochodzących z „dziwnego świata” Czesława Niemena. Jakich? Sam musisz to wiedzieć, jako sprawca podróży w czasie, która wydarzy się niebawem za Twoją sprawą w klubie ONA [6].     

Krzysztof A. Sukiennik

6/03/10


Po przeczytaniu tekstu autor (niestety!) doszedł do wniosku, że należy opatrzyć go przypisami. Oto one:


1/ W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zacny instrument zwany organami był zawłaszczany szczególnie chętnie przez władzę (organy władzy), prasę (organy prasowe), milicję (organy ścigania) oraz katedrę w Oliwie (organy w Oliwie). Praktyka dwuznacznego mylenia organu z organami (takoż mylenia liczby pojedynczej z mnogą trzech różnych rzeczowników) jest nadal kontynuowana.

2/ Festiwal w Monterey (czerwiec 1967, Kalifornia, USA) – jedno z największych wydarzeń muzycznych lat sześćdziesiątych , wystarczy wymienić kilku wykonawców: The Jimi Hendrix Experience, Janis Joplin, Eric Burdon and The Animals, The Who, Jefferson Airplane  ...uff, wystarczy!  

3/ Liceum Ogólnokształcące Nr 18 im. Jana Zamoyskiego, jedna z najlepszych warszawskich szkół średnich, jej ówczesny dyrektor Jan Gad był postrachem dla uczniów i osobistością znaną w całej Stolicy. Tak naprawdę - zacności człowiek.

4/Jan Kott, światowej sławy znawca dramaturgii szekspirowskiej, który po totalnym zauroczeniu marksizmem, leninizmem i innymi takimi, ochłonął i przeszedł do „wrogiego obozu”, tym samym narażając się na wściekłe ataki reżimu i wszelkie możliwe sankcje. Wspomnienie jego nazwiska od połowy lat sześćdziesiątych było uznawane za działalność antysocjalistyczną/wywrotową (niepotrzebne skreślić). Ostatnią jego książką, napisaną w kraju były właśnie „Szkice o Szekspirze” (1965)

5/ Uzurpacja autora co do wiedzy na temat tego, czego chciał Czesław Niemen nie zna granic, przecież to właśnie Mistrz Czesław wydał później płytę pod jasno sformułowanym tytułem „Niemen Enigmatic”!

6/Klimatyczny klub na przedmieściu (ul. Fajansowa 4), w przeciwieństwie do śródmiejskich fabryk zgiełku, posiada atmosferę pozwalającą raz na chwilę zadumy, innym zaś razem na szaleńcze wybryki (patrz: „To były szanty!”).




PODRÓŻ W CZASIE!

czyli

Wojciech Sarwas

zaprasza


20 marca 2010 roku w sobotę

w klubie “ONA”

odbyła się impreza

“Czy mnie jeszcze pamiętasz?

- czyli piosenki z lat sześćdziesiątych”

wraz z konkursem nalewek domowych!


Wykonawcy         - Cała sala klubowiczów i ich przyjaciele ...

Wybór piosenek   - Cała sala klubowiczów i ich przyjaciele ...

Akompaniament    - Wojciech Sarwas i jego przyjaciele ...

czyli piano-keybord i gitary i inne

Biografie i fonoteki piosenkarzy i zespołów 60 lat przypomina - Wojciech Sarwas

Organizator - Grażyna Dąbrowska-Krawczyk


Wojciech Sarwas 60-latek, inżynier elektryk absolwent PW, muzycznie uczeń klasy fortepianu prof. Jerzego Rakowskiego, w przeszłości artystycznej członek wielu warszawskich zespołów muzycznych, kabaretowych i teatralnych między innymi:

założyciel i  akompaniator w kabarecie Wydziału Elektrycznego PW "Mikser", w którym występował wspólnie z Marcinem Wolskim, Lucjanem Radzikowskim, Zbigniewem Łapińskim i innymi.

Obecnie właściciel firmy elektronicznych systemów zabezpieczeń i dziadek.

 

ELEKTRYCY NA LODZIE!

Sensacyjne przejście jeziora Bełdany 7 stycznia ‘2010. Fot. Małgosia Janaszek - lekarz wyprawy

TAK TU BĘDZIE ZA TRZY MIESIĄCE...

ELEKTRYCZNA WIOSNA!



WIOSNA, WIOSNA I... !


                 Niestety, zapowiadana przez nas na 14 maja „Elektryczna Wiosna” uległa przesunięciu za sprawą jej przyczyny i istoty - czyli ciepłej, słonecznej pogody. Wielu z nas wyrusza na łono natury już w piątek, stąd termin spotkania stał się niezbyt dogodny. Ulegając urokom koszenia, kopania, pielenia, sadzenia, siania, podlewania, sprzątania i na koniec wystawania przy grillu i poszukiwaniu otwieracza (na ostatnich nogach), musimy z żalem porzucić chwalebny zamiar wspólnego spędzenia piątkowego wieczoru.


                 Ale nic straconego, „Elektryczna Wiosna”, a właściwie „Niespodziewane Zakończenie Elektrycznej Wiosny”, rozpocznie naszą kolejną imprezę pod hasłem „Studnia – Reaktywacja” (18 czerwca) czyniąc z niej imprezę dubeltową. Tym razem nie będzie wymówek. Spotkamy się na podwórcu Bratniaka przy placu Narutowicza, a jeśli pogoda nie dopisze - w jego wnętrzach. W organizacji imprezy uczestniczą nasi koledzy z Rady Mieszkańców i Samorządu Studenckiego. Dla SAWE wiek nie zna granic! Na wszelki wypadek, przed udaniem się na spotkanie, radzimy pozostawić w domu magisteria, doktoraty (również honoris causa), habilitacje, profesury oraz inne zaszczytne tytuły i nominacje. W Studni spotykają się po prostu Koleżanki i Koledzy.        


Red. KS 13/05/10

W ubiegłym miesiącu, czyli w marcu, na naszej stronie internetowej zanotowano (wg statystyk serwera) rekordowe wyniki. Liczba wywołań wyniosła 39651 (wzrost w stosunku do stycznia o prawie 900%), ruch na serwerze wzrósł o 200% i wynosi obecnie 300 MB miesięcznie. Średnia dzienna liczba wizyt jest z dotychczasowych największa i wynosi 31 wizyt (prawie 1000 miesięcznie). Nasza strona posiada PageRank 5. 

...rosyjskie piosenki mamy i taty i te, które wszyscy lubicie...



zapraszamy 11 czerwca o godzinie 19.00 do klubu ONA

informacje na stronie www.klubona.pl

SAWE

 


W klubie ONA   

      Próbując zlokalizować wzrokiem Panią Grażynę, zawsze patrzyłem w miejsce, w którym była... przed chwilą. Pozostawiony wizerunek przypominał uśmiech kota z “Alicji w krainie czarów”. Uśmiech pozostał, a kot dawno oddalił się do innych niecierpiących zwłoki obowiązków...

>>> KLUB ONA

 

ANTIDOTUM NA SIERPNIOWE UPAŁY


   



      Sierpniowy upał nie sprzyja wysiłkowi, szczególnie zaś wysiłkowi umysłowemu. Trudno jest pisać o czymś sensownym, bowiem myśli roztapiają się i spływają ciurkiem z udręczonego czoła. Ale na wszystko jest rada. Dla ochłody można spojrzeć na zdjęcie zrobione w trzydziestostopniwym mrozie. Tak było ostatniej zimy i taka pogoda czeka na nas pewnie podczas zimy następnej. Kiedy będziemy trząść się z zimna, wspominmy z łezką w oku uroki upalnego lata. Dla tych wszystkich, którzy zamiast wylegiwać się na Ibizie siedzą w mieście i ciężko pracują, otwieramy dział W WARSZAWIE, a w nim informacje pogodowe (najbardziej wiarygodne, chociaż głowy za to nie damy), informacje o zakorkowaniu miasta z podglądem z kamer internetowych, i inne mniej lub bardziej przydatne wiadomości. Na razie serwis dotyczy tylko stolicy, ale w miarę czasu...  

KS 17/08/10


 

KANIKUŁA POD ŻAGLAMI "GRAŻYNY"


Kto nie zna najsłynniejszej pieśni żeglarskiej "Pod żaglami Zawiszy"? Pytanie jest retoryczne. Znają ją po prostu wszyscy. Śpiewana jest nie tylko przez wilki morskie i jeziorowe, ale także przez zdeklarowane szczury lądowe i stanowi trzon żelaznego repertuaru wszystkich ogniskowych spotkań. Tymczasem mało kto wie, że pieśń została "ukradziona" przez harcerzy z załogi jachtu "Zawisza Czarny" załodze harcerek pływających na szkolnym jachcie "Grażyna". ŻAGLE >>>






Na zdjęciu poznańskie harcerki “Żaby” na jachcie Grażyna.

 


KRZYSZTOF CICHOWSKI O WIECZORZE WOJTKA SARWASA


                  Znów w Klubie ONA przy ul. Fajansowej 4, tym razem w tonacji lat 60. - elektryczki i elektrycy oraz grono ich sympatyczek, przyjaciół etc.etc.etc. miały i mieli doskonałą zabawę do późnej nocy. Tym razem w sobotę - 20 marca. Kto chciał to słuchał, kto chciał także śpiewał, a kto chciał to i tańczył. A wszystko dzięki świetnej muzyce w wykonaniu znakomitego muzyka - Wojtka Sarwasa, a co trzeba podkreślić także naszego kolegi elektryka. Również trzeba nie zapominać o poczynaniach naszych najaktywniejszych w zaistnieniu i trwaniu naszej organizacji, czyli SAWE PW.

Za co Wojtkowi i innym wyżej wspomnianym bardzo serdecznie dziękuję, a Wszystkim odwiedzającym tę stronę internetową z zadowoleniem donoszę, wysłuchawszy i wytańczywszy z przyjaciółmi, do samego końca nad ranem, też elektryk - Krzy. Cichowski (’65 …. ’71).


Dziękujemy Krzysztofie za Twój tekst i zachęcamy wszystkie Koleżanki i Kolegów do pisania na łamach naszej wspólnej internetowej witryny. KS

JAJECZKO ELEKTRYKÓW

tym razem w Klubie Remont

piątek, 15 kwietnia 2011


Doroczne świąteczne spotkanie SAWE wypadło jak zwykle całkiem okazale.

Szczególnie powinno nas cieszyć uczestnictwo naszych młodych (dobrze zapowiadających się) Koleżanek i Kolegów. Brawo!

Miejmy nadzieję, że integracja międzypokoleniowa elektryków będzie rosła (i rosła, i ...) z pożytkiem dla całego środowiska.

Stara Gwardia też nie zardzewiała. Przy klawiszach zasiadł maestro Wociech Sarwas, a stoły obsiadł Kwiat Elektrycznej Braci.

Wypada w tym miejscu podziękować fundatorom części płynnych uciech stołowych, którymi tym razem byli koledzy Andrzej Kryszyłowicz i Zbyszek Wojcieszek.

Jak zwykle życzenia składał wszystkim zebranym nieoceniony i złotousty Jerzy Baranowski, reprezentant średnio w wieku (ale nie w witalności) zaawansowanego pokolenia.

Impreza dogasała zwolna, mając tendencję do powtórnego samozapłonu, co dobrze rokuje następnym elektrycznym spotkaniom.


KS

ZAPROSZENIE


W ostatnią sobotę sierpnia tj. 27.08.2011 o godzinie 15:00, w kościele Andrzeja Boboli na ul.Rakowieckiej

nasz kolega (rocznik 1967-1973, mgr inż. elektyk), ksiądz misjonarz jezuita Antek Baranowski odprawi dla nas Mszę Świętą.

Spotkanie o  godz.14:00 w kawiarence w piwnicy kościoła.

Po mszy impreza w restauracji CASA na ul Wołoskiej 52.

Prosimy o wstępną deklarację udziału.


Pozdrawiam Wojtek Sarwas

fot. Hubert Śmietanka



Zarząd Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Politechniki Warszawskiej


zaprasza w dniu 14 listopada br. na


Nadzwyczajne Zebranie członków Stowarzyszenia z okazji X-lecia SAiP PW,


które odbędzie się w ramach obchodów


Święta Politechniki Warszawskiej ‘2011 


W programie:


- godz. 15.30 Uroczystość upamiętniająca studentów Politechniki Warszawskiej poległych w latach 1918-1920 w walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej


- godz. 16.00 Nadzwyczajne Zebranie SAiP PW w Małej Auli GG PW


- godz. 18.00 Uroczyste wręczenie Statuetek Złotej Księgi za wybitne osiągnięcia zawodowe absolwentom Politechniki Warszawskiej.